Masz dobrą pracę, żonę (męża), dzieci, dom z prawie spłaconym kredytem, grupę znajomych z którymi spędzasz miłe chwile i wakacje dwa razy do roku, ale wciąż nie czujesz się osobą szczęśliwą? A może masz okresowe spadki nastroju, dręczą cię kompleksy, nie do końca wierzysz w siebie, a lęki i frustracje „uśmierzasz” kieliszkiem wina?
Przeczytaj ten artykuł – może odnajdziesz przyczynę Twojego problemu, bo satysfakcja życiowa zależy nie tylko od tego co jest tu i teraz, ale także od tego co działo się dwadzieścia, trzydzieści albo i więcej lat temu w – okresie dzieciństwa.
Bezdyskusyjna trauma
Rodzina alkoholowa z pijącym ojcem (rzadziej matką, która częściej niż w roli uzależnionego rodzica występuje w roli osoby współuzależnionej) i współuzależnione dzieci – osamotnione, zawstydzone, pozbawione poczucia bezpieczeństwa – jest niezaprzeczalnie rodziną dysfunkcyjną. Alkoholizmowi towarzyszy często przemoc fizyczna z drastyczną przemocą psychiczną w postaci cyklicznych kłótni, karczemnych awantur, terroru psychicznego. Właściwie każde dziecko wychowujące się w takiej rodzinie wchodzi w dorosłość z traumą i często doświadcza objawów syndromu DDA tzw. syndromu dorosłego dziecka z rodziny alkoholowej. Już w okresie młodzieńczym osoby te chorują na depresję, zaburzenia lękowe, mają problemy z adaptacją społeczną, popadają w nałogi, bywają autoagresywne.
Wychowując się w rodzinie alkoholowej, przemocowej bardzo łatwo połączyć późniejsze problemy emocjonalne, psychiczne, społeczne z traumą dziecięcą. Osoby z takich rodzin dość szybko określają siebie jako DDA- dorosłe dzieci z rodziny alkoholowej i również wcześnie podejmują się psychoterapii, która pomaga uporać się z demonami z przeszłości.
Paradoksalnie trudniej jest gdy zachowania dysfunkcyjne w rodzinie nie są tak jawne. Najtrudniej jest w rodzinach fasadowych – gdzie wszystko jest pozornie dobrze a nawet wręcz świetnie – rodzicie dzieci, dom, dobra sytuacja materialna, nikogo nie trzeba „zbierać” pijanego z ulicy, nie ma awantur, przemocy fizycznej, ale za ścianą domu dzieje się przemoc, która rani dotkliwie choć w prawie niezauważalny sposób.
Nadambitni rodzice
Wspierający rodzice to skarb. Jeżeli potrafią motywować dziecko do działania, pomagać mu osiągać cele, dawać pozytywne komunikaty dodają mu skrzydeł, a ono czasem wręcz dokonuje niemożliwego. Gorzej gdy rodzice wspierają, ale tylko te pomysły dziecka które są tożsame z pomysłami rodziców czyli gdy dziecko nie realizuje swoich ambicji, a marzenia rodziców. Niespełnione dążenia sprzed lat mogą się odtwarzać w następnym pokoleniu. „Chciałem być prawnikiem ale nie było mnie stać”, „Lekarz to taki wspaniały zawód, zawsze o nim marzyłam” – takie słowa często wypowiadają rodzice, którzy już zaplanowali przyszłość swojego dziecka nie specjalnie wsłuchując się w to czego dziecko chce od życia. Czasem nieświadomie warunkują relacje z dzieckiem stawiając nieuprawnione wymagania. Miłość rodzica z bezwarunkowej („Kocham za to, że jesteś moim dzieckiem”) staje się warunkowa („Będę kochać, jak spełnisz moje oczekiwania”). W takim układzie dziecko traci najważniejszą z relacji w swoim życiu – relację z sobą samym. Jest pogubione, nie wie czego chce, nie zna swoich potrzeb, poza tym, czasem nieświadomie traci zaufanie do rodziców, którzy kochają tylko wtedy gdy dziecko spełnia postawione mu warunki. Oczywiście rodzice swoją nadmierną ambicję przedstawiają jako ogromną miłość do dziecka, przecież oni chcą tylko jego dobra, i tego aby żyło mu się lepiej.
Nadmierne aspiracje rodzicielskie, warunkowanie miłości do dziecka jest także rodzajem przemocy emocjonalnej. Takie relacje w dzieciństwie mogą skutkować brakiem wiary w siebie w dorosłości, wytworzeniem się perfekcjonistycznego podejścia do życia, nadmiernym krytycyzmem wobec siebie i innych ludzi.
Pod parasolem ochronnym
Rodzina ma chronić dziecko, sprawiać aby czuło się bezpiecznie i stabilnie. To podstawowa potrzeba każdego człowieka, bez niej nie można zdrowo osiągać innych potrzeb np. potrzeby samorealizacji. Trzeba jednak znaleźć równowagę między zdrową opieką, a nadopiekuńczością. Lękowi rodzice przelewają tę emocję na dziecko. Aby uchronić je przed realnym bądź często wyimaginowanym lękiem tworzą nad nim niewidzialny klosz izolujący je w rzeczywistości od życia. Nadopiekuńczy rodzice są poprzez nadmierną lękowość bardzo kontrolujący, gdyż kontrola pomaga im radzić sobie z tą trudną emocją. Nie zdają sobie sprawy, jak bardzo ograniczają, wręcz upośledzają swojego potomka. Dziecko wychowywane w atmosferze niebezpieczeństwa czyhającego za ścianami jedynie bezpiecznego domu boi się zrobić samodzielny ruch, zaczyna być uzależnione od rodziców, nasiąka lękiem, wyrasta w atmosferze braku zaufania do innych ludzi.
Z dzieci nadopiekuńczych rodziców, którzy sami mają nieprzepracowane w psychoterapii traumy, wyrastają lękowi dorośli, niepewni swojej wartości, z problemami w tworzeniu relacji z innymi ludźmi. Często doświadczają zaburzeń lękowych w postaci napadów paniki, zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych, zespołu lęku przewlekłego. Nadmierna kontrola nadopiekuńczych rodziców szczególnie matki może skutkować w okresie młodzieńczym najczęściej u dziewcząt wystąpieniem zaburzeń odżywiania głównie anoreksji. Nie mogąc kontrolować własnego życia przejętego przez matkę, zaczyna ona patologicznie kontrolować swoją wagę przeradzając to zachowanie w śmiertelnie niebezpieczną chorobę.
Kraina lodu
Są rodzice którzy żyją w przekonaniu, że okazywanie emocji przeszkadza w życiu. Są zatem chłodni wobec siebie jako małżonków, ale i stosują zasadę „zimnego wychowu” w stosunku do swoich dzieci. Wychowanie takie opiera się na sztywnych schematach, ustaleniach, egzekwowaniu wprowadzanych zasad. Tworzą rodziny, w których nie rozmawia się o emocjach, unika jak ognia uczuć tj. lęk czy smutek bo one jednoznacznie kojarzą im się ze słabością. Dzieci w takich rodzinach nie słyszą słów „kocham cię”, rodzice nie przytulają, nie okazują ciepłych gestów. Na zewnątrz rodzina taka jest postrzegana bardzo poprawnie, gdyż nie ma w niej przemocy fizycznej, awantur, problemów alkoholowych. Często status materialny jest wysoki, dzieciom zatem pod tym kątem niczego nie brakuje. O tym, że rodzina chłodna emocjonalnie jest dysfunkcyjna dorosłe już dzieci dowiadują się trafiając do psychologa, gdyż nie wychodzą im relacje bliskie. Warunkiem koniecznym sukcesu w relacjach jest właśnie okazywanie uczuć, bycie w zgodzie ze swoimi emocjami. Pytają: „Co ze mną jest nie tak?”, ale często nie łączą swoich nieumiejętności z chłodnym, czasem wręcz zimnym wychowaniem w domu. Dopiero na terapii odkrywają prawdziwą przyczynę swoich problemów. Psychoterapia pomaga nie tylko wskazać wyzwalacz kłopotów tkwiący w przeszłości ale także pomaga nauczyć się języka emocji, wrażania uczuć, mówienia o nich, odczytywania emocji innych a także odczuwania empatii.
Iluzja szczęśliwej rodziny
Są dorośli, którzy opisując swoje dzieciństwo mówią o nim jak o spektaklu teatralnym. Wszyscy grali swoje role, udając zupełnie inną rzeczywistość. Wszystko było na pozór idealne, rodzice żyli w małżeństwie tworząc dzieciom złudzenie normalnego domu, dzieci udawały że wszystko jest ok. W rzeczywistości ich wzajemna relacja oparta była na kłamstwie i fikcji. Rodzice często mieli swoje alternatywne relacje, kochanki, kochanków, czasem z tych związków pojawiały się nieślubne dzieci, których istnienie było w rodzinie tematem tabu. Rodzicie nie rozstawali się ze względu na „dobro” dzieci lub łączące ich biznesy, albo jedno i drugie. Na co dzień próbowali być dla siebie mili, bądź neutralni ale zdarzało się, że uczucia brały górę. Dochodziło wtedy do ostrych awantur z wylewaniem na siebie wzajemnie kubłów emocjonalnego błota. Potem przez kilka cichych dni otrzepywali się z tego „błota”, aby wrócić do sztucznie wypracowanej „normalności”. I znowu każdy odgrywał swoją rolę.
Dzieci w tak dysfunkcyjnej rodzinie nie mają prawidłowego wzorca relacji rodzinnych. Wychowując się w kłamstwie nie wiedzą jak budować bliskie relacje romantyczne, nie potrafią zaufać, ale mają też problem z byciem lojalnym i wiernym.
Nie tylko DDA
Rodziny alkoholowe „wychowują” dorosłych z syndromem DDA – osoby niepewne siebie, niewierzące w swoją wartość, przeżywające nadmierne lęki, smutki, czasem doświadczające ogromnego gniewu. Jako dorośli często chorują na depresję, zaburzenia lękowe czy somatyczne. Mają skłonność do popadania nałogi i kłopoty z ułożeniem sobie życia osobistego. Podobne problemy mogą mieć osoby z innych rodzin dysfunkcyjnych (DDD-dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych). Rodzice przemocowi emocjonalnie, nadopiekuńczy, z nadmiernymi wymaganiami, zimni emocjonalnie potrafią być równie dysfunkcyjni jak agresywni fizycznie alkoholicy. Wychowywanie się w takich rodzinach zostawia trwałe ślady na psychice, blokujące często dojrzewanie emocjonalne skutkujące zaburzeniami osobowości w życiu dorosłym.
Jeżeli w jednym z powyższych przykładów odnalazłeś/aś swoją rodzinę oznacza to że twoje dzieciństwo upływało w rodzinie dysfunkcjonalnej. W przypadku wychowywania się w takiej rodzinie – alkoholowej, przemocowej fizycznie lub/i emocjonalnie – psychoterapia jest nieodzowna. Mnogość traum z dzieciństwa, problemów natury psychicznej, emocjonalnej, społecznej, osobowościowej wymaga długoterminowej psychoterapii.
Dzieciństwo każdego dziecka powinno być beztroskie, bezpieczne i kolorowe. Niestety czasem jest szare i mroczne, nawet jeżeli -symbolicznie ujmując-fasada domu wydaje się ładna i zadbana. Z tego mroku można wyjść, przepracować traumy emocjonalnej agresji, zaburzonych relacji rodzinnych, nauczyć się nowych funkcjonalnych schematów funkcjonowania. Daje to szansę lepszego poznania i zaakceptowania siebie oraz poczucia się w końcu wolnym od przeszłości i bycia szczęśliwym.
Psycholog Warszawa zaprasza na wizytę. Uporamy się w Twoimi traumami.
Autorka: psycholog – psychoterapeutka Centrum probalans Agnieszka Szafrańska – Romanów